piątek, 30 listopada 2012

Monster, pingwiny i ja

wieczór matki i dziecka:
matka sprząta z grubsza, robi kolację, wyjmuje pranie,
słucha jednym uchem, ale uważnie, czasem skrobnie coś szybko w notesie,
żeby nie uleciało z zawodnej pamięci,
później przestuka to na bloga, żeby Małe kiedyś przeczytało,

Małe ma słowotok, sypie cytatami, aż po zadyszkę i czkawkę,
(skąd jej się to bierze? matka musi jej ograniczyć bajki, koniecznie!)

- "Cztery kroki, żeby zostać laską"...
No błagam... Albo się z tym rodzisz albo nie!

-------------------------
- wtapiać się! wtapiać!

-------------------------
- O stary, bateria pada, lecę rozruszać tę budę, jeje jeje jeeeeee!

------------------------------
- hej, nie trybię tego, aaaa, chodzi o tajne zebranie (....)
no to narka, ziooooom

i tak tysiąc pięćset razy w kółko, bez żadnej przerwy

po czym na koniec:

Mąż:   Ona idzie jutro do przedszkola?
Ja:   Nie
Dziecko (śpiewająco):   Alleluuuja! Alleluuuja!

a wieczorem, kiedy już zaśnie, matka wisi nad dzieckiem, słucha ciszy
i myśli, że jutro, już jutro, znów będzie mogła wsłuchać się w słodki szczebiot,
i się cieszy :)

czwartek, 29 listopada 2012

melduję, że plan wykonany

no, jakieś 95% :)))

a najmilsze było ubieranie łosia
łoś, póki co, goły




























i już!
gotowy na inwazję małych rączek
łoś ubrany
























ufff, zdażyłam w samą porę.

piątek, 23 listopada 2012

nienienienienie i jeszcze raz nieee...

dziecko mam od wczorajszego wieczora marudne
i płaczliwe
coś sie wykluwa? choróbsko jakieś?

mój pracowity urlop diabli wezmą?
szlag!

czwartek, 22 listopada 2012

plany, ach plany

jeszcze tylko piątek,
a potem sobota - do południa balet w Mieście Wojewódzkim,
potem jeszcze tylko niedzielny obiad u Babci,
i wreszcie urlop, całe dwa dni,
będę:
- wymiatać koty z kątów,
- gotować,
- wysyłać i odbierać dziecko z przedszkola,
- przygotowywać niespodziankowy kalendarz adwentowy,
- wyrzucać niepotrzebne graty i szmaty z szaf,
- pić kawusię,
- obmyślać nowe plany,
- spisywać listy zakupów świątecznych,
- słuchać Trójeczki,
- robić masę innych fajnych rzeczy.

aż mi się gębula śmieje na samą myśl o tym zapierniczaniu,
jak to mało człowiekowi potrzeba do szczęścia :)

środa, 21 listopada 2012

pracowe matek rozmowy

- moje dziecko chce zwierzątko, ale już kiedyś mieliśmy chomika i, jak zdechł,
to była tragedia, kiedy powiedzieliśmy mu, że chomik umarł
- u nas kiedyś zmarł sąsiad i musiałam tłumaczyć, że jest teraz u bozi,
mały nie potrafił zrozumieć gdzie ta bozia, przecież mieszka w kościółku,
to w końcu gdzie jest ten pan?
- ja zawsze odwracam uwagę, zmieniam temat...
- a ja - uznałam, że pora sie odezwać - ja to lubię takie rozmowy...
już tak mam - zawsze pod prąd...
- żartujesz.
- nie, czemu? lubię kiedy zadaje pytania, uwielbiam patrzeć jak dobiera słowa,
czekam, słucham, obserwuję jej rozumowanie, naprawdę to lubię 

no właśnie, muszę znaleźć swoje zapiski z rozmowy pt "skąd się wzięłam",
to było ciekawe doswiadczenie, o śmierć jeszcze nie pytała, o narodziny i owszem

a tu fotka, trochę spóźniona ale całkiem a propos

 w roli dyń pomarańcze

piątek, 19 października 2012

już nawet nie wiem jaki nadać temu tytuł ;)

tak mniej więcej wyglądają nasze rozmowy przed wieczorną kąpielą
- no szybko, rozbieraj się już - poganiam jak zawsze
- dobra, już, już, tylko nie patrz na moją pupę!
- dlaczego? stało się coś? - już mi miga czerwona lampka, bo zwykle dostaję ją do wycałowania i wyszczypania, to na pewno jakiegoś siniaka ukrywa
- nie, nie, tyłeczek jak nowy :)))) - i już się chichra
nie wiem do końca o co chodziło, bo po chwili obie wpadamy w głupawkę, wyjąc w kółko dwie linijki piosenki, bo wiecej nie pamiętamy:
- Julijan, Julijan, on twardy jest jak głaz
- jedziemy, Panie, ciut za wolno, trzeba wcisnąć ga-az!!!
tylko nie wiem, czemu Mąż patrzy na nas z taką dziwną miną :)

piątek, 12 października 2012

o mostów niepaleniu i wespół w zespół kochaniu

w życiu Duśki pojawił się nowy chłopak
- powiem ci sekret, zakochałam się w Michale, i Oliwka, i Majka też - napluła mi do ucha scenicznym szeptem, wcześniej przekazała go Babci, a później, również w największej tajemnicy, Tacie.
- a co z Tomkiem? - zaniepokoiłam się trochę, bo zdążyłam go już polubić
- nic
- nie powiedziałaś mu??? żeby mu tylko przykro nie było
- nie, później Michał wybierze, którą z nas kocha iii...
- no dobra, ale Tomek... - ciągnęłam uparcie, czując, że fascynuje mnie ta rozmowa
- ...i, jak mnie nie wybierze, to będę dalej kochać Tomka.

a nie, to luzik :)

środa, 10 października 2012

nauka nie idzie w las?

zdarzył nam się w rodzinie pogrzeb,
żeby Córka miała już jakieś pojęcie o obrzędach, zabralismy ją ze sobą na całą
uroszystosć pogrzebową, bo w końcu duża jest.
to było w piątek,

w niedzielny poranek, gdy ja próbuję jeszcze trochę pospać,
a Mała łazi mi po glowie - Mąż w pokoju obok lata po kanałach,
w pewnym momencie dobiega nas z tv fragment mszy,
- słyszysz, msza jest? ty mi tu nie czortuj, tylko leć sie modlić - mówię do Małej
- a kto umarł? - pyta Ona.

poniedziałek, 8 października 2012

zi-hi-mno mi

lubię wczesną jesień z jej niezdecydowaniem
między jasnym ciepłem południa a mglistym chłodem poranka,
lubię deszcz kasztanów i promienie niskiego słońca,
przygaszone i spokojne,
jeszcze grzyby lubię, i kolory i zapachy.

i na tym moje lubienie jesieni się kończy, wraz z końcem września,
nie lubię zimnych i ciemnych dni,
a na jesień w wersji luksusowej tj. koc+książka+herbata+Trójka
jeszcze nie mogę sobie pozwolić za sprawą, wiadomo, Córci :)
(marzą mi się wieczory jesienno-zimowe, kiedy usiądziemy ramię w ramię,
pod wspólnym kocem, zatopione każda w swojej lekturze :))

póki co zapalamy zapachowe świece a koce przerabiamy na przytulne domki,
próbuję sobie przypomnieć co robiłyśmy rok temu o tej samej porze
i jeśli mnie pamięć nie myli, najchętniej urzędowałyśmy w kuchni, piekąc słodkości
trzeba by wrócić do tej tradycji i wygonić chłód i wilgoć brrrrrrrr........

byle do maja..

wtorek, 25 września 2012

dostało mi się

byłam na przeglądzie podwozia,
po pięciu latach unikania tematu, z wielkim bólem, i tylko dlatego,
że Mama (tzn. "Babcia") mnie zapisała, zrobiłam cytologię
lekarka ostro mnie ochrzaniła, kończąc słowami:
- kobiety, które się nie badają, mogę określić jednym słowem: egoistki,
a ich dzieci zostają później sierotami.
w duchu przyznałam jej rację, ale co ja zrobię, że tak nie lubię badań,
na lekarzy się nie skarżę, bo dotąd nieźle trafiałam (a trochę tego było),
ale badania? brrrrr!

ps. przyszedł strój na balet :) i nawet nie różowy, czarny! jest piękny i się podoba, ha!
(oczywiście jako dodatkowy, bo różowy też ma być, cóż, z gustem pięciolatki
się nie dyskutuje, idę więc szukać czegoś używanego na allegro)

i na koniec fotka już archiwalna bo sprzed dwóch lat (ot tak a propos tańców :))

piątek, 21 września 2012

banalnie, czyli jak przedszkole to choroby

Małej znów "trzepnęły" uszy,
tradycyjnie już z małego katarku - wielkie zapalenie,
lubię naszą Pediatrę, która po zagłębieniu się w temat stwierdziła,
że tym razem się nie pobawimy, i od wczoraj jesteśmy na antybiotyku.

w związku z tym przedszkole na jakiś tydzień odpada, a ja mam rano luz,
wstaję o piątej (wiem, to nienormalne biorąc pod uwagę, że pracuję od 7.30,
a do pracy mam jakieś 3 minutki spacerkiem) i zasiadam w kuchni ze śniadaniem i ksiażką,
lubię tak, bardzo lubię :)

*******
dziecko, po jednej dawce antybiotyku, wygląda na zdrowiuśkie jak rybka:
- babciuuuu, a po co są te kropeczki wypukłe na pudełku? - coś tam dłubie paluchem,
a Babcia w tym momencie bardziej zainteresowana zawartością lodówki, (bo wiadomo,
że dla Babć karmienie wnucząt to podstawa i priorytet, a chorych to już w ogóle)
odpowiada nieprzytomnie:
- a nie wiem, może dla ozdoby
- NA PEWNO? bo mama mówiła, że to dla NIEWIDZIALNYCH.

*******
a jutro jedziemy z Małą na pierwszą lekcję baletu, zajęcia otwarte bardzo się jej spodobały,
nam bardzo spodobała sie instruktorka, kiedy mówiła o rozkochaniu w tańcu,

nie chcę zrobić z niej primabaleriny, zależy mi na tym żeby miała ładną postawę
i poczucie rytmu, trochę dyscypliny i ćwiczeń fizycznych też jej z pewnością nie zaszkodzą,
jeśli ją to wciągnie i będzie miała swoją pasję, to będę sie cieszyć i wspierać,
jeśli nie to nie, i już.

Tymczasem jestem ciekawa jutrzejszych wrażeń.

piątek, 7 września 2012

aaaach! byłabym zapomniała!!!

10-tą rocznicę ślubu dziś obchodzimy :P
jaka to? papierowa? kwiatowa? nie pamiętam












układy i relacje :)

- Darusieeeeeczka!!!!
- Tomuuuusieeek!!!
przez uchylone okno dobiegają mnie wołania (póki dobiegają, póty mogę trwać na posterunku tyłem do szyby, chociaż do opuszczenia kuchni jeszcze mi daleko)
kumple z podwórka
chodzą do jednej grupy w przedszkolu, ale tam się nie znają
nie bawią ze sobą, nawet się do siebie nie odzywają
bo to obciach przecież!
używam całej siły woli, żeby się nie zaśmiać na te damsko-męskie relacje w wieku 5+
wytrzymam i nawet mi kącik ust nie drgnie
bo mi więcej nic nie opowie!
no tak czy nie?

poniedziałek, 3 września 2012

emocji cd

w przedszkolu było "fajnie", co już samo w sobie jest szokiem,
bo Daria, która w domu jest żywiołowa, wesoła i wygadana,
tam - była dotąd cicha, zamknięta w sobie i baaardzo, ale to bardzo zestresowana
a tu masz, niespodzianka! i wielki kamień z serca :))

więc, jakby tego było mało, że fajnie,
to po przełknięciu ostatniego kęsa obiadu, zażądała wyjścia na plac zabaw - SAMA
i pewnie, jak siebie znam, miałabym doła, że już taka duża, już mnie nie potrzebuje itd.
gdyby nie to, że całe wakacje przesiedziała mi w domu, za nic w świecie nie dając się
wyciągnąć na podwórko (no chyba, że na wieś, na lody lub do kina)
nie mogłam nijak zrozumieć przyczyny, czy czymś się zraziła, czy z jakiegoś powodu
zaczęła bać się ludzi

a teraz, z tej radości, siedzę w oknie i piszę, w zlewie gary do zmywania, a ja zamiast
wziąć się za robotę, wodzę oczami za różową bluzeczką w kwiatuszki i wesoło
podskakujacą kitką

nie mam złudzeń, że raptem moja truśka zmieni się w lwicę,
ale dzisiaj zrobiła ogromny, jak na swoje możliwości, krok,
"fajnie" :))


niedziela, 2 września 2012

to już...

...jutro
kurczę, denerwuję się, nic nie poradzę,
nie mogę sobie znaleźć miejsca,
wstawiłam obiad
wstawiłam pranie
wyprawkę spakowałam, ręcznik podpisałam
i snuję się z kąta w kąt w podskórnym oczekiwaniu.
żeby tak już był jutrzejszy wieczór,
bo potem to już z górki.

Mój Starszaku :) wszystko będzie dobrze, tylko:
nie denerwuj się, nie zamykaj w sobie, nie bój się prosić,
ciesz się ze wpólnych zabaw, nie pozwól innym na to czego sama nie chcesz,
rozmawiaj o swoich potrzebach, potrafisz, przecież wiem
baw się, rysuj, tańcz, ćwicz, śmiej się, urwisuj
i jedz, Misiu, jedz
a ja będę czekać z utęsknieniem, żeby cię przytulić
z małą niespodzianką i Twoimi ulubionymi muffinkami

ech... tylko przedtem trzeba przeżyć TEN ranek...

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

ups...

niedzielny, rodzinny obiad u Babci
- zjedz tego placuszka, zobacz jaki smaczny - Babcia dba o każdy gram Wnuczki in plus,
a Wnuczka stanowczo i (na szczęście wyraźnie) protestuje:
- nie, on jest fujowy

tu zapadła pełna konsternacji cisza,
po czym, kiedy już każdy dokładnie przemyślał to co usłyszał, zapanowała ogólna wesołość

hihi
my to już znamy, ale jak ktoś słyszy pierwszy raz to pewnie ma o naszej rodzince niezbyt pochlebne zdanie
dodam tylko, że słówko to Mała wymyśliła sama; kiedyś, gdy Tata ugotował jej jajko na twardo, czego ona wprost nie cierpi, przybiegła z nim do mnie i zaprezentowała mówiąc
(a miała wtedy może 3 latka):
- zobacz, jakie fujajko

i się przyjęło

środa, 22 sierpnia 2012

"... i po świętach"

wróciliśmy

bogatsi o:
- kilka nowych powiedzonek-cytatów, które od teraz zawsze już będą się nam kojarzyć wakacyjnie
- torbę niepotrzebnych dupereli, takich co to wyciągnięte za jakiś czas z szafkowych zakamarków wywołają falę wspomnień i nostalgiczny uśmiech
- jakieś tysiącpięćset fotek, które po odsianiu nieostrych i zdecydowanie niekorzystnych, spowodują lawinę dylematów czy wywołać jedną czy pięć odbitek tego samego ujęcia ( - po co ci tyle zdjęć na papierze? przecież one są jednakowe, - nie są, zobacz, tu zrobiła śmieszną minę, a tu tak ładnie się uśmiechnęła, a tu, tu i tu wygląda po prostu ślicznie) 
- czas spędzony razem

biedniejsi o:
- kupę kasy zostawioną na straganach, w małpich gajach, budkach z goframi i lodami, zoo, kinie itp

ale takie uroki wakacji
i choć było pieruńsko, pieruńsko (!!!) zimno - to i tak było warto.
niesamowitą frajdę przynosi nam obserwowanie jak z roku na rok zmienia się nasze dziecko w kontekście wyjazdów wakacyjnych
inaczej znosi podróż, spanie w nowym miejscu, jedzenie poza domem (nie lepiej, bo zawsze było dobrze, ale inaczej, bardziej świadomie), teraz jest bardziej zdyscyplinowana i posłuszna, zdaje sobie sprawę, że musi się dostosować a jednocześnie każdy dzień kończy puentą: - to był najlepszy dzień!
a my się cieszymy, bo przecież o to nam chodzi

załapaliśmy się na jeden słoneczny i ciepły dzień :)





























teraz cieszymy się domem
herbata z własnego kubka smakuje wybornie
a opatrzone zabawki po przerwie znów wróciły do łask...






piątek, 3 sierpnia 2012

bądź gotowy dziś do drogi...

Duśka spakowana


















koci pluszak też




jutro ruszamy nad nasze, polskie morze
i oby tym razem było ciepłe
bo jak nie to.... trudno

a ja rosnę i rosnę...

kiedyś, żeby Ją pocałować, brałam Ją na ręce

póżniej, siedząc na podłodze, otwierałam szeroko ramiona, w które z impetem wpadała

jeszcze póżniej przysiadałam na piętach, a Ona uwieszała mi się na szyi

teraz, żeby ją pocałować- klękam

świecie, zwolnij!
pozwól ciut dłużej cieszyć sie dobrymi chwilami....

środa, 1 sierpnia 2012

urlop :)

już odliczam
Maluch piszczy z uciechy

Mąż w innym wymiarze czasoprzestrzennym ignoruje kompletnie nasze podekscytowanie, dopinając wszystko na ostatni guzik, coby mu nikt na urlopie pierdołami d.... nie zawracał,

a ja cichutko krzyżuję palce pod biurkiem
żeby nie zapeszyć
żeby nie zapeszyć
:)

wtorek, 31 lipca 2012

kwiatki

pochorowałyśmy się, Duśka zaczęła od zapalenia uszu
i się posypała,
a i ja, żeby samotna w tym chorowaniu nie była, dołączyłam ze swoimi przypadłościami
i w takich to okolicznościach przyrody Mąż, wychodząc do pracy, zawołał cieplutko:
- no to pa, moje wy kruszynki!
- pa pa kruszonki - odkrzyknęło dziecko.
jak słodko to po całości :)

********
- mamo! a wiesz? wczoraj były ELFY na dobranockę! ELFY!!! Pamiętasz ?ELFY?!!
Taka bajka!!! Ona była może z milion dni temu! Albo trzydzieści! Chyba trzydzieści. Taaak dawno.

wtorek, 10 lipca 2012

smart food?

wstyd się przyznać, ale oszustwo jest u nas na porządku dziennym
rozmawiamy z dzieckiem, to rzecz oczywista, i staramy się jej nie okłamywać
w niczym
poza jedzeniem

dziwny smak ulubionego ryżu z jabłkiem i cynamonem?
to inna odmiana jabłka zapewne, bo przecież, na boga!, nie mogłaś wyczuć
jednej płaskiej łyżeczki dotarkowanego banana, kochanie.

kwaśna woda?
no zobacz, co to się stało, że ona kwaśna? zwykła przecież, nie żadna tam smakowa.
żeby wyczaić kilka kropelek cytryny w półtoralitrowej butli wody??!!!

i tak od zawsze
z owoców tylko jabłko, z warzyw - ziemniaki, do picia - woda

dlatego też kiedy Córka zobaczyła na talerzu kotlety z kalafiora
i zaciekawiona spytała z czego to, chlapnęłam szybko:
- z ziemniaków
- a to ja kiedyś jadłam, nie lubię
- no coś ty, żartowalam, to takie normalne, z mięsa, a białe bo z kurczaczka
- .... to ja takich z mięsa kartoflanych kotletow jeszcze nie jadłam.

i nie zjadła, coś czuję, że za mocno namotałam

środa, 4 lipca 2012

wakacje

zaczęły się na dobre
i nie-e, nie dlatego, że pogoda 30+, ani że Budzik nasz radosny
niezmordowanym jest i od pięciu dni budzi siebie i nas punktualnie o 5.15,  
a przecież dotąd 6.00 to był dla niej środek nocy, a słodkie pochrapywanie dawało
czytelną informację NIE DOTYKAJ!!!

nic z tych rzeczy

Córce wraz z nadejściem kanikuły odebrało ręcę i nogi
w wyniku pozostawania pod opiekuńczymi skrzydłami Babci:
- oduczyła się samodzielnego jedzenia,
- zapomniała że nogi slużą do chodzenia, a Babcia jest w słusznym wieku i nie powinna dźwigać,
- oraz wszystko trzeba jej podawać, bo ona tak dobrze usiadła,

ale, że Babcia jest analogowa, a Wnuczka wręcz przeciwnie, obsluga ajpada pozostała
w granicach jej cyfrowych umiejętności i tu nie potrzebuje żadnej pomocy

ciekawam jak będzie wyglądała godzina zero pierwszego września

i nie jestem pewna czy chcę to ogladać, może w ramach kwarantanny
wyprowadzę się na miesiąc do Babci...

czwartek, 28 czerwca 2012

koniec pewnego etapu

i jakiś smutek
może dlatego, że Pani się popłakała
i pociągnęła za sobą większość dzieci i rodziców.

to pierwsze nasze zakończenie roku przedszkolnego, z racji tego,
że w zeszłym o tej porze walczyliśmy z chorobami wszelkiej maści
(nasza pediatra mówi, ze jesteśmy Zbiorem Dziwnych Chorób,
i że to taka uroda ;))

było miło,
były występy, ukłony i kwiaty,
najstarsze dzieci zostały pięknie pożegnane,
w tym też kilka Duśki koleżanek, choć ona sama chyba nie skumała
za bardzo, że po raz ostatni widzi się z nimi w tym otoczeniu.

to pierwsze w jej życiu pożegnania
i na pewno nie ostatnie,
za rok to ona opuści mury przedszkola i będzie znów zaczynać od zera
w nieznanych klasach, wśród obcych ludzi
więc dziś się radujmy, dziś to jeszcze nie my.

środa, 27 czerwca 2012

patriotka...

- ja w ogóle nie rozumiem tego ochyna - stwierdza ni z tego ni z owego Córka
- a co to ten ochyn? - pytam, bo jakoś nigdzie mi nie dzwoni
- no ... ochyn
- ???
- narodowy. ochyn.
- aaa... hymn!
- no tak. hymyn.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

by Skipper

Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się chichocząc jak jakaś gimnastyczka, Szeregowy!*

uwielbiam!
rżę za każdym razem gdy to słyszę

*Pingwiny z Madagaskaru

piątek, 15 czerwca 2012

dzień jak co dzień

czyli po pierwsze: śniadanie ściśle według instrukcji
- trzy placuszki...

...kapkowy...


















....cukrowy...


















...i jabłuszkowy.
Nie ma jabłuszka? No doooobra, może być cukrowy....























po drugie: w trybie pilnym zrobić lalce fryzurę, bo jak ona tak
do przedszkola - nieuczesana?


















po trzecie: obowiązkowy foch przed wyjściem:



























i wreszcie poooooszłaaaaaa


jeszcze tylko szybki rzut oka na lodówkę (bo są takie poranki
kiedy muszę sobie przypomnieć, że też bardzo ją kocham)...




















i mogę zaczynać dzień :D

środa, 13 czerwca 2012

spa za free

leje.
lubię deszcz,
kiedy niebo zasnute chmurami, po szybach mkną krople
i uderzają głośno w parapet - ja biorę głęboki oddech
i odżywam
spływa znużenie - przychodzi spokój.
nawet nie muszę być w domu,
i nawet nie z książką,
a niechby i w pracy - odpoczywam :)

piątek, 1 czerwca 2012

A jeżeli masz dziecko...

"A jeżeli masz dziecko, najszczęśliwszy z ludzi,
Które jest jako motyl i ptaszek i kwiat...
Spójrz w oczy swego dziecka,
w sercu ci się zbudzi radość,
której nie zaćmi najsmutniejszy świat."
Julian Ejsmond

wtorek, 22 maja 2012

Pierwsza miłość

Słoneczko przeżywa pierwsze zauroczenie.
Patryk, lat 5 a może 6, mieszka w sąsiedniej klatce i jest otwartym,
pewnym siebie urwisem.
jeszcze kilka dni temu nasze osiedlowe podwórko dla Małej mogło nie istnieć.
aż pojawił się ON, kazał sobie pokazać nasze drzwi
i zapowiedział, że będzie po nią przychodził.
i rzeczywiście, przyszedł (tak na marginesie, zastanawiam się, czy jego rodzice
są świadomi, że ich dziecko pałęta sie po obcych domach).
i od tej pory dziecko co chwilę robi glonojada na szybie:
- nie ma Patryka.....
lub
- jest! jest! naprawdę, mamo! jest!

a wczoraj, kiedy już łaskawie wróciła z randki, tak sobie rozmawiałyśmy:
- a wiesz? jeszcze był z nami Tomek ze Stokrotków i taki jeszcze jeden
chłopiec...eee.. Szymon chyba
- a fajny ten Szymon?
- nieee, brzydki
- a Patryk jest ładny, tak?
- pięęęęękny...

no i się zaczęło

środa, 16 maja 2012

wybrakowana reklama

w biały dzień, między jednym a drugim filmem, na kanale komediowym
dostaliśmy po oczach reklamą środka na potencję;
nie żebyśmy byli pruderyjni,
ale tak bez uprzedzenia???
ktoś zapyta: ale o co cho?
a o dosłowność tejże i niewinną obecność dziecka wgapionego w ekran.

a na ekranie pani naciska jeden koniec plastikowego, długiego woreczka,
imitującego męski organ, wskutek czego ten pięknie się podnosi.

zmroziło nas, czekaliśmy już tylko na pytanie typu co to jest?  
mając w głowie wygodną, acz tchórzowską odpowiedź nie wiem lub eeee, nie zauważyłam/em.

i padło, ale nie pytanie, raczej całkiem trafny komentarz:
- powinni nad tym jeszcze popracować.

wtorek, 15 maja 2012

dzieje się

umówmy się
zaległosci mam takie, że hej
to już, szybciutko lecimy

oto długi majowy wekend na wsi

demolki cd, ale firanki wiszą, a co!

















cd






















cd, ale już lepiej, nie?

nadzór budowlany na ściance to nasi Dziadkowie :)

ale będzie pięknie

kuchnia przeniosła się przed dom...

coś dla strudzonego ciała



maj w pełnym rozkwicie (a konkretnie wiśnia)



















a Mała chodzi dzielnie piąty tydzień do przedszkola
tfu tfu
już nic nie mówię :)

czwartek, 26 kwietnia 2012

...

- co słychać? - pyta wieczorem Mąż,
na myśl o huśtawce emocjonalnej zgotowanej jak co dzień przez Małą,
odpowiadam tytułem książeczki, w którym w tym wypadku zawiera się wszystko:
- aaa nic, "dużo śmiechu, trochę smutku, to historia o mamutku"..
- co to jest omamutek? - wcina się Mała

środa, 18 kwietnia 2012

bilans

na plus:
- zaczął się 2. sezon Gry o tron - jupi!
- Duśka wróciła do przedszkola (kto trzymał dzieciaka dwa miesiące
w domu z babcią ten wie czym taka hodowla grozi)
- odzyskałam książkę, którą już spisałam na straty (upomniałam się, a co!)

na minus:
- wciąż nie ma 2. serii My Litlle Pony z polskim dubbingiem (czekamy, czekamy,
nie wiem która z nas bardziej :D)
- Duśka wróciła do przedszkola (kto wysyłał dziecko po dwóch miesiącach
absencji ten wie jak wyglądają poranki)
- nie mam czasu czytać!

i  po długim i dogłębnym procesie tentegowania w głowie wynik wychodzi jednak na plus
bo co by nie mówić to zdrowie najważniejsze.

wtorek, 17 kwietnia 2012

baloniku...

- baloniku mój malutki - trzy podskoki na jednej nodze
rośnij duży okrąglutki - trzy podskoki na drugiej
balon rośnie, że aż strach...przebrał miarę
no i trach... naszego tatę też to czeka

przepraszam "nasz tato", ale nie mogę powstrzymać chichotu :)

piątek, 30 marca 2012

posiłki należy spożywać w spokoju

- jejku-jejku! mama straciła humor poczucia!

jak i cierpliwość
gdyż
każdy posiłek spożywany rodzinnie przy stole doprowadza mnie
do rozstroju wszystkiego co w środku posiadam.

wstępnie negocjuje co będzie jadła,a czego nie.
następnie czy będzie jadła sama, co będzie jadła sama
oraz kto i czym będzie ją karmił.
póżniej dziobie widelcem talerz jak ślepa i zdrowo wstawiona kura,
żeby ostatecznie oświadczyć:
- my się już najadliśmy, już nic więcej nie wpychniemy.
i z czego tu się śmiać??!!

środa, 28 marca 2012

nasze miejsce na ziemi

sezon rozpoczęty
prace dewastacyjno-demolujące również
tfu!
remontowo-budowlane ofkors.
po rozebraniu pieca i ściany jest tak:

z dwóch małych pokoi powstał salon














druga strona
 














stan przejściowy
 













widok na wjazd





















noooo, kiedyś to będzie wyglądało ;)

..............
jeszcze dwa słowa o Dziecku, bo coś mi się przypomniało
miała wtedy może trzy latka, zbieraliśmy sie do wyjścia,
nie pamiętam już dokąd, ale na pewno nic specjalnego,
weszłam do pokoju zrobiona ... ekhem ... na bóstwo,
a Ona, składając rączęta, wyrecytowała:
- a to matuś moja miła tak się pięęęęknie wystroiła!

a jakże, nic dodać nic ująć :D

wtorek, 27 marca 2012

eeee tam

kilka dni temu (przy okazji wieczornej toalety)
Duśka z powagą na mordce rzekła
- mamo, my musimy napisać ksiażkę.
okeeeeej
- a o czym miałaby ona być?
- o małym lewku
- dobrze, napiszmy.
obowiązki zostały podzielone, termin ustalony
na drugi dzień przewaliłam w pracy biurko w poszukiwaniu
materiału na okładki, Mąż zakupił kolorowy papier i ozdoby,
Autorka miała wymyślić bohaterów i szkic fabularny
oraz wykonać ilustracje

wzięłyśmy się za robotę
na wstępie zmienili sie bohaterowie
- o lewku? nieee, o dziewczynce ze swoim króliczkiem
w krainie czarów.
- dobrze, to mamy tytuł, co dalej?
co było dalej nie zdradzę
coż, powiem tylko, że na razie mamy pierwsze zdanie i okładkę

ale skończymy, na pewno skończymy,
choćby miało to potrwać jeszcze kilka tygodni,
czy też miesięcy
pewnego dnia zaprosimy tu na pokaz premierowy

póki co Autorce brak weny :)

poniedziałek, 19 marca 2012

:)

nic mnie dziś nie zdenerwuje.
nic.

- ani ustawione na full dzwonki telefonów komórkowych
ludzi wokół - na boga, komórkę wychodząc z pokoju zabiera się ze sobą
(a tu z każdego kąta umcyk-umcyk rąbie, aż żal)

- ani drukarka wypluwająca z siebie kartkę raz na 30 sek.
(a na wydruk czeka z 300 stron)

- ani wizja świąt czyhająca w kalendarzu
(a okna nieumyte, lista zakupów niezrobiona, zajączki dziecku
od całej rodziny niekupione, ba! niewymyślone nawet)

- ani wiatr zimny

- ani...

pfff

wiosna idzie
otwarcie sezonu na wsi coraz bliżej :D



piątek, 16 marca 2012

oj-OIOM

stało się
położyła mnie wczoraj migrena,
tak dawno tej cholernicy nie było, że już zapomniałam jak to jest
Babcia I. została dłużej z Malutką, mogłam więc lec na łoże boleści
i ległam
ale spokoju nie zaznałam
oto cichutko, na paluszkach zjawiła się Osobista Pielęgniarka
poprawiła kocyk, pogłaskała po główce tutaj boli? tu? tu?
usiadła na szyi, przycisnęła boleśnie włosy, jeszcze raz pogłaskała
tylko energiczniej, wyrównała kocyk
i poleciała do Babci wykorzystując wszystkie sobie dostępne decybele
- mama śpi!!!
jeeeezu
obudziła mnie dyskusja za drzwiami;
- daj mamie spokojnie poleżeć, bo jej nie przejdzie - szepcze Babcia
- idź stąd! idź! JA WIEM CO TRZEBA ROBIĆ! - rzecze Pielęgniarka.
donośnym głosem.
-----------
- wieeesz? mama robi najlepszy ryżyk, tata robi dobry, ale mama najlepszy.
- jak dasz jej teraz pospać, to wieczorem wstanie zdrowa i ci zrobi
- yhm, i najlepiej mnie myje, tata też, ale on mi myje buzię szybko,
swoją ręką ... tak drzrzrz..  a mama pomału, pozwala mi moimi rączkami,
wieeesz?
czy ja słyszę nutkę tęsknoty?

-------------
idziemy spać o 20-stej
razem, policzek przy policzku
cicho, ciemno, mmm...  miło.

poniedziałek, 12 marca 2012

powiedz

Kopciuszku tobie się udało
oddzielić mak od popiołu
przez jedną noc
powiedz jak oddzielić
kota od kotki
ból od miłości
łzę od doświadczeń
smutek od czasu
mądrość od starości
i nie mieć już słonia lat

Ks. J.Twardowski


kiedy już śpi i patrzę na jej spokojną buźkę
zaczynam myśleć czy mam dla Niej dość czułości
dość uwagi i zainteresowania
czy nie powinnam być bardziej cierpliwa,
albo też przeciwnie - bardziej wymagająca i konsekwentna
jak znaleźć złoty środek, żeby za kilka lat nie miała żalu?
teraz jest ufna i mimo sporadycznych buntów - bezbronna
jak nie stłamsić i wychować
silną, mądrą, samodzielną i wrażliwą kobietę?

patrzę i modlę się cicho za Nią
i za nas, żebyśmy potrafili dać Jej na drogę
dość miłości i mądrości
żeby sobie poradziła
żeby była szczęśliwa i kochana

 

sobota, 10 marca 2012

menu


- najpyszniejsza zupa to jest ogórkowa i fasolowa.
grochowej odmówię
- a co byś dzisiaj zjadła na obiad?
- makaronki albo skabetti bez sosu

środa, 7 marca 2012

wesoły autobus


- to jest autobus i dzieci z przedszkola
- a ten malutki tu na dole?
- no przecież kierowca! mamo!


wtorek, 6 marca 2012

abecadło z pieca spadło...

rozwiązujemy krzyżówki obrazkowe
wpisuję hasła
głośno literuję rozwiązanie, Córa z liter ma złożyć wyraz
K-R-O-P-K-A
- kariera? ryba? - zgaduje
- otóż nie,  kropka, następne: R-Ó-Ż-A, RRR-ÓÓÓ-ŻŻŻ-AAA...
- nosorożec? korona? robak? - śmieją jej się oczy
- dobra, ostatnie, skup się K-U-L-K-A,
- lody? loża? wesołe miasteczko? - i już rży cała
i wiem, że dziś niczego już jej nie nauczę

-----------------
3 poziomo: na obrazku strzałka wskazuje włosy,
ale napis brzmi nie włosy
i zaczyna się zgadywanka, ha! co też to może być
- pomyśl, jeśli to nie są takie włosy jak nasze- takie 
normalne - macham kudłami - to jakie?
(peruka, peruka, powiedzże to wreszcie)
- pofałdowane?? hihihihihihi :))))

i tak od tygodnia, Ona ma ubaw, ja - obłęd w oczach

dobrze, że chociaż bez problemu liczy do pięćdziesięciu
i dodaje na paluchach
to na razie dam jej spokój :D

piątek, 2 marca 2012

klops-mops

był plan
własny pokój, własne łóżko
phi, i tak nie będę tam spać.
spoko, spoko, będziesz - myślałam,
a Mąż, który już od dwóch lat naciskał na wyprowadzenie jej z małżeńskiego łoża ;),
zrezygnowany kiwał głową. jak smutny samochodowy piesek.
pojawiły sie meble i wszystkie dziewczęce pizdryki.
miodzio
jeszcze tylko pościel - kropka nad i - i gotowe.
Babcia I. smętnie kiwała głową
(co z wami, pieski? trochę wiary! uda się)
...........

wreszcie jest! cudna pościel z myszką minnie i  takimi tam
Młoda zachwycona
- jak będę wstawać w nocy na siku, to będę jej dawać buźki
tu następuje siarczysta prezentacja
a ja czuję jak nadzieja wstępuje w mój zbolały kręgosłup
- cieszę się, to dzisiaj śpisz już tutaj
- mamo! jak będę wstawać w nocy z WASZEGO łóżka,
to będę tu WCHODZIĆ i dawać myszce buźki.

suńcie się
miejsce dla trzeciego mopsika proszszszszsz

środa, 29 lutego 2012

data

zaznaczam, że nie mam w tej chwili nic do powiedzenia
ale taki dzień jak dziś to raz na cztery lata
więc post być musi
to tyle
bye

wtorek, 28 lutego 2012

na temat...

robię obiad, Mała ogląda Witch na laptopku
pytam
- będziesz jadła z nami pyzy?
- cały czas działa, działa, tylko Hay Lin była smutna, pokażę ci - pada odpowiedź

piątek, 24 lutego 2012

zamiast kawy

- mamo! mamo! potańcz ze mną! potańczysz ze mną, mamusiu?
- Słoneczko, potańcz sama, ja popatrzę, taka jestem zmęczona...

nogi mam z ołowiu, opadaja mi powieki, chcę spać, spać..

-mamo! chooooodź! - wdziera się niecierpliwym głosem i już ciągnie za sobą.
moja dawka kofeiny

wstaję z ociąganiem (a może sie rozmyśli?)
zaczynamy podrygiwać, wirować
obrót, podskok. i jeszcze.
wczuwam się
nie mija minuta a już nie czuję zmęczenia
Jej oczy sie śmieją, śmiejemy sie razem,
głośno wygłupiamy, tupiemy,
(przepraszam cię, Sąsiadko z dołu)

już nie chę spać
jest fajnie.

środa, 22 lutego 2012

hmm...

mam zdolne dziecko
ojtam, wiem, że nie jestem obiektywna,
tak mam i już.
final.

ale do rzeczy
Mała jest jedynaczką, jest też jedyną wnuczką swoich babć.
efekt tego taki, że wciąż i wciąż ktoś musi się z nią bawić,
nie uznaje pustki wokół siebie
ale czasami
kiedy się zapomni (zaprawdę nieczęsto się to zdarza) powstają dzieła,
bywa, że są to też całkowicie zamierzone i zaplanowane niespodzianki
i prezenty tworzone za zamkniętymi drzwiami jej królestwa,
wręczane z podskokami i szczerą radością.
co by tu nie mówić stron obu, tzn:
- obdarowującej (podskoki i chichoty)
- i obdarowywanej (ochy i achy bez podskoków)

a oto i galeria
gotowi?
tadam!

proces twórczy



 
śpiący kotek

karoca z koniem


karoca (koń śpi)


 
pierścionek dla babci (w rozm. XXXL :))
 
pierścionek dla mamy (z okazałym kamieniem)

 
torebusia dla mamy (biuuuuti :D)


i ja się teraz zapytywuję
czyż Ona nie ma talentu?


sobota, 18 lutego 2012

weekend

Mała odholowana na pół dnia do dziadków,
w domu cisza i spokój,
koty miauczą po kątach,
wszędzie walają się zabawki...

a
na zalukaj.tv czekają 93 nieobejrzane filmy
5 nieprzeczytanych książek woła żeby machnąć choć 1 rozdział
nie mówiąc już o 40 ebookach
aaaaaaa! co tu robić? co tu robić?
jeśli wybiorę nieambitny film z lektorem, taki żeby nie patrząc w monitor,
nie stracić niczego z fabuły, to przy okazji pościeram coś na mokro, tak?
a jak będę odpoczywać, bo na pewno bardzo się zmęczę,to przecież
że z książką, tak?
a potem szybciutko poodkurzam i już
obiad zrobią krasnoludki
na resztę się przymknie oko
grunt to dobry plan

to zacznę od kawy

piątek, 17 lutego 2012

a po wieczorynce

- tato? czy możesz się ze mną pobawić w klepanie dupki?
- ...
- no co??? uzgodnione, że tak? jestem mistrzem w klepaniu dupki!

jak to z Duśką jest

5 lat temu przyszło na świat 3900 g szczęścia
mały kłębek miłości z zaciśniętymi powiekami prawie bez rzęs

przewróciła nasz świat do góry nogami
malutkimi rączkami, nóżkami, bezzębnym uśmiechem,
zagarnęła dla siebie cały nasz czas,
zachłanna na buziaki i przytulaski.

gdy jej nie było mogłam:
- kąpać się tak długo jak chciałam,
- depilować, pilingować i wcierać,
- spać całą noc w dowolnie wybranej pozycji,
- czytać, czytać, czytać,
- zjeść ciepły obiad,
- zjeść obiad w ogóle,
- jeść ferrero rocher nie chowając łepetyny w kuchennej szafce,
- iść samotnie do toalety,
- mieć laptopa tylko dla siebie,
- nie latać po lekarzach tracąc czas i koszmarne pieniadze
- nie odczuwać ciagłego dławiącego lęku o jej życie, zdrowie i przyszłość.

 a tak:
- mogę wąchać jej główkę i wtulać sie w ciepłą szyjkę,
- robić brzuszkowe pierdziochy,
- mogę dostać nosowego żółwika,
- mogę zobaczyć zachwyt w jej oczach, że jestem,
- i usłyszeć "kocham cię, mamusiu", prawie zawsze gdy siedzi na sedesie.

ponadto:
- doświadczam miłości bezwarunkowej,
- rozpływam się na widok topniejacych płatków śniegu na pomalowanych
  mrozem policzkach,
- odkrywam radość z przyrody i zmieniajacych się pór roku,
- znów kocham święta,
- umiem wszystkie piosenki My Little Pony Przyjaźń to Magia,
- żeby tylko piosenki! dialogi z wszystkich odcinków sezonu pierwszego - też,
- mam świadomość tego co w życiu ważne a co kompletnie nieistotne.

teraz
ma długaśne rzęsiska i piękne oczy
jest wesoła, wyszczekana, mądra
jest nasza

jeszcze ma pucki, mięciutkie stópki i rączki, jeszcze robi słodki ryjek kiedy śpi
i pachnie mlekiem, snem i czymś słodkim
jeszcze chwila
zanim strzepnie z siebie niemowlęctwo, potem dzieciństwo
i pójdzie swoją drogą w swój świat
i dobrze
chociaż smutno
dobrze
bo tak trzeba.