wieczór matki i dziecka:
matka sprząta z grubsza, robi kolację, wyjmuje pranie,
słucha jednym uchem, ale uważnie, czasem skrobnie coś szybko w notesie,
żeby nie uleciało z zawodnej pamięci,
później przestuka to na bloga, żeby Małe kiedyś przeczytało,
Małe ma słowotok, sypie cytatami, aż po zadyszkę i czkawkę,
(skąd jej się to bierze? matka musi jej ograniczyć bajki, koniecznie!)
- "Cztery kroki, żeby zostać laską"...
No błagam... Albo się z tym rodzisz albo nie!
-------------------------
- wtapiać się! wtapiać!
-------------------------
- O stary, bateria pada, lecę rozruszać tę budę, jeje jeje jeeeeee!
------------------------------
- hej, nie trybię tego, aaaa, chodzi o tajne zebranie (....)
no to narka, ziooooom
i tak tysiąc pięćset razy w kółko, bez żadnej przerwy
po czym na koniec:
Mąż: Ona idzie jutro do przedszkola?
Ja: Nie
Dziecko (śpiewająco): Alleluuuja! Alleluuuja!
a wieczorem, kiedy już zaśnie, matka wisi nad dzieckiem, słucha ciszy
i myśli, że jutro, już jutro, znów będzie mogła wsłuchać się w słodki szczebiot,
i się cieszy :)
rzeczywiście, świetny ten szczebiot ;)
OdpowiedzUsuńtaaaak, ale co było na obiad w przedszkolu jeszcze nigdy się od niej nie dowiedziałam ;)
OdpowiedzUsuń