piątek, 30 listopada 2012

Monster, pingwiny i ja

wieczór matki i dziecka:
matka sprząta z grubsza, robi kolację, wyjmuje pranie,
słucha jednym uchem, ale uważnie, czasem skrobnie coś szybko w notesie,
żeby nie uleciało z zawodnej pamięci,
później przestuka to na bloga, żeby Małe kiedyś przeczytało,

Małe ma słowotok, sypie cytatami, aż po zadyszkę i czkawkę,
(skąd jej się to bierze? matka musi jej ograniczyć bajki, koniecznie!)

- "Cztery kroki, żeby zostać laską"...
No błagam... Albo się z tym rodzisz albo nie!

-------------------------
- wtapiać się! wtapiać!

-------------------------
- O stary, bateria pada, lecę rozruszać tę budę, jeje jeje jeeeeee!

------------------------------
- hej, nie trybię tego, aaaa, chodzi o tajne zebranie (....)
no to narka, ziooooom

i tak tysiąc pięćset razy w kółko, bez żadnej przerwy

po czym na koniec:

Mąż:   Ona idzie jutro do przedszkola?
Ja:   Nie
Dziecko (śpiewająco):   Alleluuuja! Alleluuuja!

a wieczorem, kiedy już zaśnie, matka wisi nad dzieckiem, słucha ciszy
i myśli, że jutro, już jutro, znów będzie mogła wsłuchać się w słodki szczebiot,
i się cieszy :)

2 komentarze:

  1. rzeczywiście, świetny ten szczebiot ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. taaaak, ale co było na obiad w przedszkolu jeszcze nigdy się od niej nie dowiedziałam ;)

    OdpowiedzUsuń