środa, 29 listopada 2017

wigilijny horror

pamiętam, jak dawno temu, kiedy byłam w wieku 9-10 lat,
więc coś koło wieku mojej Córki teraz,
mój Ojciec, jak prawie każdy przeciętny ojciec w tamtych czasach,
ubijał  w łazience karpia, słusznie schowany przed naszym (moim i Mamy) wzrokiem.

w tamtych czasach nikt się w humanitaryzm nie bawił.

i chyba nie było w nas dużej wiary w umiejętności Taty,
skoro siedziąc  schowane w drugim pokoju skleciłyśmy wierszyk:
lała sie krew z karpika małego,
więcej było krwi niż jego samego

jak teraz o tym myślę, to to jednak straszne było :)

wtorek, 27 października 2015

co ty nie powiesz ;)

***
kiedyś kupiliście orzeszki z chili, pamiętasz?- rozmarza się -
- dobre były, takie czilowe.

***
widząc w moich rękach 3. tom serii, stwierdza:
- o, jesteś na trzecim poziomie.
(taa, levelu :)).

***
nieprawda, kiedyś już zjadłam 4 parówki - zaczyna rozważania,
gdy upieram się by zjadła coś zdrowszego - zjadłam trzy w dzieeeń
i wtedy tata mi przyniósł taką pyszną paróweczkę... wieczorną... 
z jajeczkiem... - to była czwarta parówka.

***
Maks! rozprzestrzeniaj się! -  nakazuje psu luzując smycz.

***
- jak to wyszło, że ty, która nigdy do niczego się nie zgłaszasz, 
będziesz mówiła wiersz na akademii?
- chyba niechcący podniosłam rękę.

***
jesteś zdrowa? - raczej tak sobie, moim zdaniem -
rozstrzyga nie czekając na odpowiedź.

***
czy ty czasem oddychasz?
bo cały czas nawijasz.

JA?!

czwartek, 2 lipca 2015

taka sytuacja

popołudnie,  córka na rolkach - dzwoni:
 - mamoooo?! - a czemuż ona tak krzyczy... - a ja mogę pojechać na ścieżkę rowerową
   z Gabrysią i Karoliną? prooooszę...

 - a gdzie wy jesteście???
- koło apteki...
- to jedź, tylko uważajcie przez ulicę, przejeżdżaj tylko po pasach
  i wtedy gdy nie będzie kompletnie nic jechało, dobrze?


- .......

- dobrze?!
- co mówiłaś?! mamo! mów głośniej, nic nie słyszę, bo tu dużo samochodów jeździ!

piątek, 29 maja 2015

psina ma...

... już pół roku,  
wielkie serce,
niezłomny charakter, 
ogromną, absolutną wręcz, wiarę we własne siły 
oraz przekonanie, że może wszystko

i jeśli tylko dobrze się zaprze łapkami i mocno uchwyci różek wełnianego, 
długiego na trzy metry, chodnika, to NA PEWNO da radę zaciągnąć go do legowiska, 
i to jeszcze tak (tu następuje szybki rzut oka), żeby nikt nie zauważył, 
a jeśli jeszcze na niego powarczy i obszczeka to już nie ma mowy, 
musi się udać.


ponadto wita nas szaleńczą radością,
i nie ma znaczenia czy byliśmy poza domem pół dnia 
czy raptem 5 minut - tyle ile trwa wyniesienie śmieci,
radość zawsze jest taka sama,
od czubka nosa po koniec ogona.

jest przyjacielem, psychoterapeutą, ciepłym pluszakiem,
dopełnieniem domu :)

czwartek, 18 grudnia 2014

jeszcze tylko tydzień...


i będzie nas o:
- trochę ponad kilogram,
- jedną łepetynę,
- cztery łapy,
- dużo sierścio-włosów,
- i jedno małe serduszko
więcej :)

piątek, 5 grudnia 2014

renifer na smyczy ...

listy do Mikołaja napisane?

bo nasz tak!

... materializm w czystej postaci,
niestety, gdybyśmy chcieli zawrzeć w nim głębsze treści
- nocy by nie starczyło na pisanie literek :)
a tak, same konkrety:






















powiem na ucho, że jeden z prezentów, który pojawi się na bank, troszeczkę przypomina
zwierzątko z załączonego obrazka (z dużym przymrużeniem oka - jakby zabrać różki),
jeszcze sobie spokojnie rośnie przy mamusi, a już za trzy tygodnie będzie z nami,
córka niczego nieświadoma, za to myyyyy....

JUŻ SIĘ NIE MOŻEMY DOCZEKAĆ!!!!

ale o tym na razie sza.....

(Max mu będzie na imię :))

piątek, 10 października 2014

wreeeeszcie :)

zaskoczył trybik i już wie o co chodzi :)))
czytać się nauczyła!
składa litery!
wreszcie, w końcu i ostatecznie załapała...
cud po prostu....

bo już zaczynałam rwać włosy z głowy...

czwartek, 25 września 2014

o przytomności umysłu, bo lepiej późno niż wcale

dosć rzadko chwalę Młodą, bo ostatnio bardzo się rozbisurmaniła
i nie mam okazji... ;)
dlatego po zakończonym remoncie u Babci I., w którym troszkę pomagaliśmy,
dałam głośny wyraz swojemu zadowoleniu z jej zachowania
(nieprzeszkadzania powiedzmy),
na co ona:
- a dostanę nagrodę?
- nagrodę?! dostałaś kasę od babci, ode mnie masz pochwałę.
- pochwałę??? wielka mi rzecz! gdzie ja mam tę pochwałę? - 
  bezczelnie pokazuje mi puste rączki - no gdzie? gdzie? w pudełeczku jakimś?
- SŁUCHAM?! - aż się zachłysnęłam, bo już mi podniosła ciśnienie,
- tak! mam! w mózgu! - reflektuje się pukając palcem w skroń

no! to rozumiem!

poniedziałek, 15 września 2014

lista osobista

lekcje zrobione...
... co już samo w sobie może stanowić niezły temat na wpis,
bo pierwszoklasistka pała powalającym wręcz entuzjazmem,
kiedyś pisałam o tym jak je, o tu
to teraz wystarczy tylko zamienić widelec na ołówek i mamy gotowy obrazek :)

dziś nie o tym jednak

zatem lekcje zrobione,
aura nie sprzyja wyjściom,
leżymy sobie i słuchamy muzyki,
a lubimy się tak zasłuchać, oj lubimy, ostatnio tym:

1. Lao Che - Hydropiekłowstąpienie
2. Domowe Melodie - Zbyszek
3. Mika - Grace Kelly
4. Jona Lewie - Stop The Cavalry
5. Belle Sebastian - I Want The World To Stop
6. Bob Saker - How Little We Learn Of Love
7. Karmin - Look At Me Now
8. Kowalski - Marian
9. My Little Pony - Mija zima
10. Turbo - Późno już
11. Marc Almond - The Desperate Hours
12. Koniec Świata - Oranżada
13. Clostekeller - Władza
14. Ania Broda - La la li li

i na koniec taaadaaaam:
15. Rada Puchaczy

miło tak sobie leżeć?
miło

kolejność przypadkowa, wszystkie są najulubieńsze,
i jeszcze duuuużo innych.....

środa, 20 sierpnia 2014

fajnie jest

codzienność z Córką nigdy nie jest zwyczajna,
nie zamieniłabym jej na nic innego;

żadne spokojne popołudnie z książką i kieliszkiem wina,
ani noc przespana w całości w swoim łóżku,
nie dadzą mi tego co daje mi Ona -
mały Kocmołuch - wracający wieczorem z podwórka,
ze stopami jak święta ziemia i łapami tak zimnymi, że ciarki przechodzą,
Mądralińska - ripostująca moje wywody krótkim przeczytałaś to czy sama wymyśliłaś?
czy mała Dziewczynka budząca się w nocy po strrrrasznych opowieściach podwórkowych,
tak koniecznie i natychmiast potrzebująca się przytulić do mamy.

nic nie zastąpi mi wołania pod oknami mamooo/tatoooo rzuć mi kanapkę!!!!
ani podsłuchanych rozmów z koleżeństwem, które naprowadza tabunami do domu,
a my siedząc w kuchni i zapewniając im katering,
chichoczemy z uciechy, tylko tak żeby malolaty nie słyszały.

---------------------------
podczas jednej z zabaw w chowanie i odnajdywanie w domu i na balkonie(!)
petszopków, uslyszelismy razu pewnego kłótnię dziewczyn:
- spadnie! - panikowała Daria
- nie spadnie! naprawdę! nie wchodź na balkon, bo wszystko zobaczysz! - 
broniła wstępu koleżanka
- ale spadnie! pokaż mi! - nie ustępowała, coraz bardziej wkurzona, Córka
(właścicielka zabawek)
- nie możesz zobaczyć, ale nie spadnie, nie wchodź!!
i gdy miałam wrażenie, że zaraz dojdzie do rękoczynów, wtrącił swoje trzy grosze kolega,
który też w zabawie uczestniczył, ale dotąd zachowawczo się nie odzywał
(i lepiej żeby tak zostało):
- to znacy.... jest mała sansa.... ze spadnie.....
a niech to licho, o malo nie spadłam z krzesła, trzeba było słyszeć ten spokój w jego głosie :)
potem, oczywiście, działy się znacznie ciekawsze rzeczy, ale tego już nie sposób
opisać słowami innymi, niż te używane w komiksach z rodzaju
TRRRACH!!!! BAMMM!!! BUMMMM!!!

więc tak,
fajnie jest :)