piątek, 5 grudnia 2014

renifer na smyczy ...

listy do Mikołaja napisane?

bo nasz tak!

... materializm w czystej postaci,
niestety, gdybyśmy chcieli zawrzeć w nim głębsze treści
- nocy by nie starczyło na pisanie literek :)
a tak, same konkrety:






















powiem na ucho, że jeden z prezentów, który pojawi się na bank, troszeczkę przypomina
zwierzątko z załączonego obrazka (z dużym przymrużeniem oka - jakby zabrać różki),
jeszcze sobie spokojnie rośnie przy mamusi, a już za trzy tygodnie będzie z nami,
córka niczego nieświadoma, za to myyyyy....

JUŻ SIĘ NIE MOŻEMY DOCZEKAĆ!!!!

ale o tym na razie sza.....

(Max mu będzie na imię :))

5 komentarzy:

  1. to jak to? czyli prezent spoza listy??? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak :-) lista sobie a prezenty sobie, ale myślę, że reklamacji nie będzie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Eee ja jak byłam mała też nie miałam prezentów z listy i byłam zadowolona. Bo jak Mikołaj miał załatwić mi fruwak (takie narzędzie do latania)? Znalezienie klocków albo lalek było mniejszą trudnością dla brodatego. A ja, gdy już zaczęłam się bawić nowymi zabawkami, to zupełnie zapomniałam o tym co było na liście :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sylwia, dokładnie tak, niespodzianki są fajne, potem się okazuje że "mamo, skąd mikołaj wiedział ze dokładnie o tym marzyłam?! ". A list? Zostaje nam na miłą pamiątkę.
    PS. Ale fruwak??? ;-)

    OdpowiedzUsuń