piątek, 21 września 2012

banalnie, czyli jak przedszkole to choroby

Małej znów "trzepnęły" uszy,
tradycyjnie już z małego katarku - wielkie zapalenie,
lubię naszą Pediatrę, która po zagłębieniu się w temat stwierdziła,
że tym razem się nie pobawimy, i od wczoraj jesteśmy na antybiotyku.

w związku z tym przedszkole na jakiś tydzień odpada, a ja mam rano luz,
wstaję o piątej (wiem, to nienormalne biorąc pod uwagę, że pracuję od 7.30,
a do pracy mam jakieś 3 minutki spacerkiem) i zasiadam w kuchni ze śniadaniem i ksiażką,
lubię tak, bardzo lubię :)

*******
dziecko, po jednej dawce antybiotyku, wygląda na zdrowiuśkie jak rybka:
- babciuuuu, a po co są te kropeczki wypukłe na pudełku? - coś tam dłubie paluchem,
a Babcia w tym momencie bardziej zainteresowana zawartością lodówki, (bo wiadomo,
że dla Babć karmienie wnucząt to podstawa i priorytet, a chorych to już w ogóle)
odpowiada nieprzytomnie:
- a nie wiem, może dla ozdoby
- NA PEWNO? bo mama mówiła, że to dla NIEWIDZIALNYCH.

*******
a jutro jedziemy z Małą na pierwszą lekcję baletu, zajęcia otwarte bardzo się jej spodobały,
nam bardzo spodobała sie instruktorka, kiedy mówiła o rozkochaniu w tańcu,

nie chcę zrobić z niej primabaleriny, zależy mi na tym żeby miała ładną postawę
i poczucie rytmu, trochę dyscypliny i ćwiczeń fizycznych też jej z pewnością nie zaszkodzą,
jeśli ją to wciągnie i będzie miała swoją pasję, to będę sie cieszyć i wspierać,
jeśli nie to nie, i już.

Tymczasem jestem ciekawa jutrzejszych wrażeń.

2 komentarze:

  1. uwielbiam takie małe primabalerinki, dziewczynki o dziecięcych jeszcze proporcjach, które zdają się płynąć po parkiecie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. hi hi :) a te różówości i falbanki i pulchne nóżki w białych rajstopkach, nic, tylko schrupać :)

    OdpowiedzUsuń