w biały dzień, między jednym a drugim filmem, na kanale komediowym
dostaliśmy po oczach reklamą środka na potencję;
nie żebyśmy byli pruderyjni,
ale tak bez uprzedzenia???
ktoś zapyta: ale o co cho?
a o dosłowność tejże i niewinną obecność dziecka wgapionego w ekran.
a na ekranie pani naciska jeden koniec plastikowego, długiego woreczka,
imitującego męski organ, wskutek czego ten pięknie się podnosi.
zmroziło nas, czekaliśmy już tylko na pytanie typu co to jest?
mając w głowie wygodną, acz tchórzowską odpowiedź nie wiem lub eeee, nie zauważyłam/em.
i padło, ale nie pytanie, raczej całkiem trafny komentarz:
- powinni nad tym jeszcze popracować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz