pamiętam, jak dawno temu, kiedy byłam w wieku 9-10 lat,
więc coś koło wieku mojej Córki teraz,
mój Ojciec, jak prawie każdy przeciętny ojciec w tamtych czasach,
ubijał w łazience karpia, słusznie schowany przed naszym (moim i Mamy) wzrokiem.
w tamtych czasach nikt się w humanitaryzm nie bawił.
i chyba nie było w nas dużej wiary w umiejętności Taty,
skoro siedziąc schowane w drugim pokoju skleciłyśmy wierszyk:
lała sie krew z karpika małego,
więcej było krwi niż jego samego
jak teraz o tym myślę, to to jednak straszne było :)