piątek, 22 lutego 2013

widzimisię na prowincji

Pan w cukierni był lekko dziwny...
albo ciężko zdziwiony
- tort z masą marcepanową? hmmm....
bez orzechów? i bez białek, tak?.... a nieeee, bez białek to biszkopt nie rośnie,
można je zastapić proszkiem, chciałam rzec, ale nie rzekłam, bo najlepsze było dopiero przed nami
- i bez owoców??? - tu szybki rzut oka na nas, wariatów - bez owoców...
a duży ma być? bo waga to od nadzienia zależy... to pani mi poda nr tel., to zadzwonię i powiem co i jak .......
 - jeszcze napis "Daria, 6 lat", i ma być tematyczny, z pingwinami z Madagaskaru - wypaliłam
- ?????
- ..........
wytrzymaliśmy cieżkie, pełne wyrzutu, spojrzenie pana
- i to figurki mają być, tak????
- no tak
- a pani wie, że to można też na opłatku zrobić?
- gdybym chciała na opłatku to bym zamówiła w społem - i miałabym tort za 1/3 ceny,
dodałam już w myślach
- to pani mi wyśle jakieś zdjęcie
- jak pan wrzuci w google "tort pingwiny z madagaskaru", to panu całą masę wyświetli, ale dobrze, wyślę
pan westchnął ciężko
- a tych pingwinów to ile ma być?
- cztery! - zakrzyknęliśmy z Mężem razem lekko już podłamani
- bez Juliana?
- ..............
- to pani nie wysyła, będą te pingwiny i Julian jak się zmieści.


i teraz już wiem, że trzeba mu było, cholera, wysłać to zdjęcie

tort safari :)











































żeby oddać sprawiedliwość, muszę dodać, że dziecku sie podobał
i smaczny był jak nie wiem co :)